Niszczenie niepodległych narodów i zastępowanie ich zarządcami światowego systemu
Autor: Tony Cartalucci
Część 1: Imperializm żyje i ma się dobrze
18 II 2012 r. Imperium brytyjskie nie posiadało po prostu floty dzięki której zdobyło światową hegemonię; posiadało finansową sieć dzięki której skonsolidowało światowe finanse i administratorów do zapewnienia stałego przepływu bogactw i zasobów z odległych ziem do kieszeni majętnej elity londyńskiej. Była to dobrze naoliwiona maszyna, naoliwiona setkami lat doświadczeń.
Podczas gdy każde dziecko uczy się o brytyjskim imperium, bolączką jest że dorosłym wydaje się iż rzeczywistość jest zorganizowana tak jak ich uczono w szkołach – jak w dobrze napisanych rozdziałach. Prowadzi nas to do błędnego rozumowania jakoby wiek imperializmu jest rozdziałem zamkniętym w historii powszechnej. Niestety, jest to dalekie od prawdy. Imperializm nie zaniknął, tylko ewoluował.
Imperializm żyje i ma się dobrze
Istnieje kilka dobrych przykładów ilustrujących jak imperializm dobrze funkcjonuje, zręcznie zmieniwszy tylko swoją nazwę. To co dziś znamy po pojęciem „wolnego handlu” w rzeczywistości pochodzi od ekonomicznych koncesji brytyjskich, często wymuszanych od narodów „dyplomacją kanonierek” – okrętu kotwiczącego przy stolicy i terroryzującego bombardowaniami oraz zbrojnego podboju jeśli określone żądania nie były spełniane.

W połowie XIX w., Tajlandia, wtedy Królestwo Syjamu, była otoczona ze wszech stron przez kolonizatorów; zdecydowała się podpisać tzw. układ Bowringa [gubernator Hongkongu – Ussus] w 1855 r.. Zobacz ile z tej „dyplomacji kanonierek” wymuszającej koncesje brzmi jak dzisiejsza „ekonomiczna liberalizacja”:
1. Syjam gwarantuje eksterytorialność brytyjskim obiektom.
2. Brytyjczycy mają wolność handlu we wszystkich portach i mogą stale rezydować w Bangkoku.
3. Brytyjczycy mogą kupować i wynajmować posiadłości w Bangkoku.
4. Brytyjscy poddani mogą swobodnie podróżować po kraju z przepustkami wydanymi przez konsula.
5. Nakłada się 3% podatek na wwożone i wywożone towary, z wyjątkiem opium i kruszców.
6. Brytyjscy kupcy mogą bezpośrednio handlować z Syjamczykami.
Bardziej współczesny przykład – podbój Iraku i ekonomiczne reformy Paula Bremera z CFR tego zniszczonego kraju. Ecomomist podaje neokolonialną „ekonomiczną liberalizację” Iraku w artykule „Let’s all go to the yard sale: If it all works out, Iraq will be a capitalist’s dream” [chodźmy na wyprzedaż: jeśli to wszystko zadziała to Irak zostanie kapitalistycznym rajem]:
1. Pełne przejęcie irackich aktywów.
2. Zupełna „repatriacja” zysków.
3. Pełne równouprawnienie firm zagranicznych z przedsiębiorstwami lokalnymi.
4. Banki zagraniczne mogą operować w kraju, kupować banki lokalne.
5. Podatek dla osób fizycznych i korporacji na poziomie 15%.
5. Taryfy na poziomie 5%.
To tylko nazewnictwo, nic się nie zmieniło od 1855 r. Economist dowodzi, jak każde XVIII-XIX w. imperium, że Irak potrzebuje zagranicznych ekspertyz usprawiedliwiających przycinanie niepodległości, zagranicznego zarządzania (złodziejstwa) zasobami. W przeciwieństwie do Syjamu, Irak odmówił poddaniu się „kanonierkom” Wall Street i City of London; i tak jak to Brytyjczycy robili w „chwalebnych czasach” imperium, spełnili swoje złowieszcze obietnice.

…
Gdy Brytyjczycy znaleźli diamenty na ziemiach Zulusów pod koniec XIX w. – wynaleźli casus belli, by zniszczyć królestwo Zulusów – nowoczesny imperializm kopiuje schemat działania w podobnie wątpliwy sposób najeżdżając Irak i rozpoczynając jego grabież.

Na koniec wojny Brytyjczycy zniszczyli ziemie Zulusów dzieląc je na czternaście oddzielnych szczepów, każdy rządzony przez człowieka uległego wobec imperium. Upewnili się, że szczepy będą nawzajem siebie nienawidzić; popierali wzajemne animozje między nimi, aby mieć pewność iż nigdy się nie zjednoczą w celu zagrożenia brytyjskim interesom. Dziś widzimy coś co wygląda podobnie „przypadkowo”; konsekwencje interwencji militarnych prowadzą do podobnych skutków – ciągłych walk, czasem wojen domowych w Iraku, teraz w Libii (która także ma zainstalowanego „swojego człowieka” jako premiera), Pakistanie, co do którego istnieją plany dosłownego pokrojenia na wzór zuluski, oraz w Syrii. To nie są przypadki, to wszystko zostało celowo zaplanowane. Dziel i rządź jest klasyczną wojenną strategią Wall Street i City of London.
Gdyby ludzie uczyli się historii i widzieli, że dzisiejsze wydarzenia opisuje się tylko odmiennymi słowami choć są one tylko tym co imperia robią od stuleci, opinia publiczna nie popierałaby tego wyzysku i licznych zbrodni na globalną skalę – będących jedynie usprawiedliwianiem różnych inwazji. Wystarczy spojrzeć jak Irak został zniszczony, a zyski z tego zagarnęło Top 500 Forbsa, gdy tymczasem zarówno żołnierze jaki i Irakijczycy płacili swoimi ciałami, krwią, przyszłością i życiem.
źródło: Tony Cartalucci, Land Destroyer
przygotował: Ussus